MUNIEK STASZCZYK
GROCH W NOSIE
Już pierwszego dnia uciekł z przedszkola. Nienawidził szpinaku i tranu. W podstawówce nosił klucz na szyi i nagminnie gubił długopisy, piórniki, czapki i rękawiczki. Z dzieciństwem kojarzq mu się: kij do hokeja, spotkania przy trzepaku, oranżada w proszku oraz zespół Abba. Dzisiaj śpiewa w zespołach T.Love i Szwagier Kolaska. Ma żonę Martę, 11-letniego syna Janka i 7-letnią córkę Marysię.
ELLE: Pierwsze wspomnienia z dzieciństwa?
Wspierane opowiadaniami rodziców. W pierwszej fazie dzieciństwa byłem trochę pechowcem, a trochę dziwakiem. Pechowcem o tyle, że miałem kilka bardzo dziwnych, nieco absurdalno-tragicznych wypadków, jak włożenie sobie grochu do nosa. Nie pamiętam, ile miatem lat. Groch napęczniał i musiał interweniować lekarz. Drugi tragiczny epizod... Mieszkaliśmy w starym mieszkaniu. Stało w nim wielkie lustro, które traktowałem jak huśtawkę. Kiedyś skoczyłem na nie z parapetu i lustro przewróciło się na mnie. Rodzice rzucili się sprawdzać, czy mam jeszcze oczy. Bogu dziękuję za to, że jestem cały. Do dzisiaj pozostała mi blizna na policzku.
A dziwactwa?
Bałem się telewizora. W latach 60. telewizory nie były jeszcze popularne. Rodzice go nie mieli, ale miała ciocia. Kiedy przychodził Zygmuś, czyli ja, ciocia musiała zakrywać telewizor kocem. Do dzisiaj nie lubię telewizji. Bałem się też wywieszonych po praniu rajstop. Głośno krzyczałem, kiedy je widziałem. Nie wiem dlaczego.
Czy chodziłeś do przedszkola?
Właściwie nie, ponieważ z niego uciekłem. Byłem w nim tylko jeden dzień. To była moja pierwsza samodzielna akcja. Przedszkole znajdowało się kilka bloków od tego, w którym mieszkaliśmy w Częstochowie. Znienawidziłem je ze względu na obecny zapach zupy, który się w nim unosił. Po prostu wyszedłem bez słowa. Z płaczem wrócitem do domu i powiedziałem babci, że nigdy więcej tam nie pójdę. Babcia odpowiedziała: "Nie pójdziesz Zygmusiu" i od tamtej pory zajmowała się mną, kiedy rodzice szli do pracy.
Jakie były Twoje ulubione zajęcia?
Oglądanie filmów kowbojskich, o Indianach i potworach. Np. Winnetou" czy Godzilla kontra Hedora" - w tej chwili klasyka kiczu, wtedy wspaniała rzecz. A jeśli chodzi o podwórko, to walki na kamienie z plemieniem indiańskim z sąsiedniego bloku. Podczas jednej z bitew dostałem kamieniem i to od mojego najlepszego kumpla. Strzelił mi prosto między oczy - na czole została mi blizna. Kumplowi było strasznie przykro z tego powodu. Bał się wychodzić na podwórko, myślał, że go pobiję.
Co robiło na Tobie największe wrażenie?
Obrotowa choinka wykonana przez mojego tatę, który byl domowym konstruktorem. Naciskałem przycisk, a ona sama się obracała. Odlot. Inną jego konstrukcją był samochód na pedały. Wykonany z blachy, model wzorowany na syrence. Mam takie zdjęcie, Jadę swoim samochodem przez osiedle, a za mną biegnie chmara dzieciaków jak za gwiazdą rocka.